Po powrocie z urlopu zawsze rwę się do pieczenia.Ot taka dziwna jestem że dla mnie trzy tygodnie bez możliwości własnych wypieków to nic fajnego:)Aleeeż ja cierpiałam jak zepsuł mi się piekarnik...dobra do rzeczy:)
Moja propozycja na dziś to:
Chęć pieczenia nie zawsze idzie z obecnością wszystkich składników i tak właśnie było w tym przypadku.
Z reguły gdy wracamy z urlopu nasze szafki czy też lodówka świecą pustkami.
Świeżych drożdży czy białego cukru nie miałam,za to był miód,suche drożdże i cukier różany.
Jak dla mnie wystarczy:)
składniki:
- 14g świeżych drożdży
- pół kg mąki pszennej
- ok 2 łyżek miodu
- 100g miękkiego masła
- 2 jajka
- ekstrakt waniliowy
- 200ml ciepłego mleka
Z podanych wyżej składników zagniatamy ciasto.Odstawiamy do podwojenia objętości.
Teraz przygotujemy kruszonkę.
składniki:
- 150g cukru różanego lub jakiegokolwiek innego
- 200 g mąki
- 100g masła
Wszystko to razem łączymy,ucieramy za pomocą palców by powstały charakterystyczne grudki.Odstawiamy.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na równe cztery porcje.Można na więcej wtedy chałki będą po prostu mniejsze.
Każdą część dzielimy na kolejne trzy które rolujemy by powstały 3 wałeczki.Zaplatamy by powstał warkocz.
Sposób plecenia chałki pokazałam tutaj.
Gotowe chałki odstawiamy do napuszenia na ok 20min.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Napuszone bułki kładziemy na pergamin,smarujemy mlekiem lub roztrzepanym jajkiem i posypujemy obficie kruszonką.
Pieczemy ok 20 min.
Gotowe chałki studzimy na kratce.
Ja podałam je na śniadanie z powidłem śliwkowym domowej roboty:)
Smacznego!!!
Ja też po urlopie rzuciłam się do piekarnika, chociaż na wakacjach trochę w maminej kuchni piekłam. Jednak co swój piekarnik, to swój ;)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda ta chałeczka :)
Mam całą miskę faworków ale taka chałka z różą i do tego szklanka mleka mmm...Pięknych wypieków w nowych roku! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń